Lista imion przeczytanych 27 sierpnia 2022 w Treblince

Maria Magid, lat 52, mieszkała z mężem Samuelem i dwiema córkami – Romaną i Esfir – na ul. Zamenhofa 13 w Warszawie. Mąż i córki pracowali w szopach, Maria zostawała ukryta w domu. Pewnego dnia, gdy córki wróciły z pracy, na stole stała gorąca zupa, ale matki już nie było. Wyszła z kryjówki, żeby przygotować obiad dla rodziny i została zabrana do Treblinki.

Romana i Esfir Magid wyszły na stronę aryjską w lutym 1943. W oczach Esfir widać było całe żydowskie nieszczęście, więc głównie Romana wychodziła na ulicę. Ich ojciec, Samuel Magid, wyszedł z getta kanałami 6 maja 1943. Córki umieściły go u Polki na Świętojerskiej 18, za duże pieniądze. Po kilku dniach, gdy Esfir poszła zapłacić, obydwoje zostali aresztowani przez polską policję i zabici.

Hena Lewent mieszkała z rodziną na ul. Zamenhofa w Warszawie. Mąż, Rafael, pracował w niemieckiej fabryce, miał dobre papiery. W lipcu 1942, gdy Niemcy zaczęli wysiedlać ich dom, zeszła z córkami na podwórze, żeby pokazać te papiery. Syn Abraham został ukryty na strychu. Razem z córkami Polą, Chawą i Chają została zabrana na Umschlagplatz.

Chaja Wojażer mieszkała w Radzyniu Podlaskim na ul. Kotlarskiej 20. Mąż był krawcem, mieli 3 córki. W czasie wojny zostali przesiedleni do getta w Międzyrzecu. W czasie akcji mąż z córkami schowali się na strychu, a Chaja została w pokoju pilnować rzeczy. Zabrano ją do Treblinki.

Fejga Szer z Częstochowy w czasie selekcji została odesłana na bok ze starszymi ludźmi, ponieważ miała 52 lata i była za stara, by pracować. Jej dwie córki – 18-letnia Mania i 16-letnia Frajdla – zostały odesłane na bok z młodymi ludźmi, którzy mieli iść do pracy. Ale córki postanowiły, że nie mogą pozwolić matce odjechać samej i zdecydowały się do niej dołączyć. Najstarsza córka, Lea Sandler, lat 31, która miała małe dziecko, jak większość matek poszła z dzieckiem.

Mąż Fejgi, Szymon Szer, zawsze ubierał się w płaszcz, krawat i kapelusz. Był wykształconym człowiekiem. Potrafił pisać po polsku, rosyjsku i niemiecku. Gdy mieszkali w Krzepicach, był sekretarzem sądu zajmującego się umowami i majątkiem. Było to wyjątkiem, bo Żydzi nie pracowali na posadach państwowych. Po przeprowadzce do Częstochowy mieszkał z rodziną w Al. 1-go Maja 8, prowadził elegancki zakład krawiecki. Zginął w Częstochowie.

Matka Szymona, Szajndla Szer jako młoda dziewczyna pracowała w sklepie z ubraniami w Niemczech i nauczyła się pięknie mówić po niemiecku. W Krzepicach prowadziła piekarnię obwarzanków. Wszyscy znali ją jako Szandlę Bajgiel Piekarz. Robiła wszelkiego rodzaju bajgle – jej ojciec i dziadek byli piekarzami. Po śmierci męża dalej prowadziła sklep. W Częstochowie, gdy Niemcy zaczęli wysiedlać budynek, i kazali wszystkim zejść na dół, Szajndla powiedziała, że nie zejdzie. Myślała, że ​​porozmawia z gestapowcem swoim pięknym niemieckim i była pewna, że ​​ją zwolni. Powiedziała: „Oficerze, mam 92 lata. Dokąd mnie zabierasz? Pozwól mi zostać w moim domu.” Oficer zabił ją na miejscu.

Dawid Graber, lat 19. Uczył się w chederze, religijnej szkole dla dzieci, a potem w syjonistycznej szkole im. Borochowa. Podczas wojny znalazł zatrudnienie w kuchni ludowej prowadzonej w szkole, gdzie kiedyś się uczył. Wkrótce jej dyrektor, Izrael Lichtensztajn, współpracownik Oneg Szabat, wciągnął go do pracy grupy. Praca na rzecz Archiwum stała się dla Grabera sensem jego życia. Zginął prawdopodobnie podczas pierwszej akcji likwidacyjnej, latem 1942 r. 3 sierpnia 1942 r., Dawid Graber i Nachum Grzywacz, wraz z Izraelem Lichtenszteinem, ukryli ostatnią partię pierwszej części Archiwum Ringelbluma. W piwnicy szkoły zakopali dziesięć skrzynek z dokumentami zbieranymi przez grupę Oneg Szabat. Do skrzynek dołożyli swoje relacje i testamenty. „Poniedziałek, 3 sierpnia, 4 po południu. Jedna z sąsiednich ulic jest już zablokowana. Nastroje są straszne. Spodziewamy się najgorszego. Spieszymy się. Prawdopodobnie zaraz będziemy zakopywać ostatnią część. Towarzysz Lichtensztajn jest zdenerwowany, Grzywacz trochę się boi. Ja jestem obojętny. Podświadomie czuję, że wyzwolę się od wszystkich nieszczęść. Do widzenia. Żebyśmy tylko zdążyli zakopać… Nawet w takim czasie o niczym nie zapomnieliśmy… Do ostatniej chwili jesteśmy przy pracy.” (Dawid Graber, „Mój testament”)

Nachum Grzywacz, lat 17, przyjaciel Dawida Grabera. Odebrał tradycyjne religijne wychowanie i zaczął naukę w szkole im. Borochowa przy Nowolipkach 68. Zanim Grzywacz przerwał naukę – pochodził z biednej rodziny i musiał iść do pracy – poznał Izraela Lichtensztajna, dyrektora szkoły. Znajomość ta ukształtowała jego poglądy, a adres Nowolipki 68 pozostał na stałe związany z jego życiem. Po wybuchu wojny Grzywacz pracował w kuchni dla dzieci, otwartej w budynku jego dawnej szkoły. Placówka była oficjalnie zamknięta, ale działała jako tajna szkoła prowadzona przez przedwojennego dyrektora, Izraela Lichtensztajna. To on wciągnął Nachuma i Dawida Grabera w działalność na rzecz Archiwum. Ze względów konspiracyjnych chłopcy z zespołu Oneg Szabat znali tylko Lichtensztajna i Hersza Wassera, sekretarza Archiwum. Pomagali w pracach archiwalnych, porządkowali i pakowali dokumenty. Do ostatniej z dziesięciu skrzynek Nachum Grzywacz dołożył swój testament i dziennik. Zginął zaraz potem, w czasie akcji likwidacyjnej latem 1942 r.” Jestem już w lokalu i teraz idę do moich rodziców, zobaczyć, co się dzieje. Nie znam mego losu. Nie wiem, czy będę mógł wam opowiedzieć, co się stało dalej. Pamiętajcie: nazywam się Nachum Grzywacz.”