Imiona przeczytane 25 listopada 2023 w Treblince

Pinkus Berneman lat 29, krawiec z Radomia, został aresztowany 22.06.1942 r. w Radomiu za nienoszenie opaski. Skazany na 3 miesiące pozbawienia wolności, został deportowany 18.08.1942 r. Dnia 18 sierpnia 1942 r. (nazajutrz po likwidacji tzw. dużego getta w Radomiu) wszyscy Żydzi przebywający wówczas w więzieniu zostali deportowani prawdopodobnie do obozu masowej zagłady w Treblince.

Rywka Gnat z Jędrzejowa „w dniach cierpienia, kiedy wzrastała w niej rozpacz, przezwyciężała to i szeptała do siebie: ‘Tak, Dobry Boże! Nie wolno kwestionować Twych czynów. Sprawiedliwość jest zawsze z Tobą i jeśli uważasz taką drogę życiową za właściwą, to także dla mnie jest ona odpowiednią’, gdyż zawsze widziała rękę Boga we wszystkim co się działo w jej życiu! […] Ciężki był jej los. Jej dusza nie znała odpoczynku. Nawet nie zmarła po ludzku. Bestia hitlerowska zraniła także ją i razem z innymi mieszkańcami wysłała do Treblinki, a tam spotkała ją tragiczna śmierć.”

W sierpniu lub wrześniu 1942 r. Miron Toff zadzwonił do kuzynki, która była po stronie aryjskiej, Lidii Markus. On był w getcie z żoną Anną i córką Janiną; jego syn Moniek uciekł na początku wojny do Rosji. Miron powiedział Lidii, że dzwoni z Umschlagplatzu, i chce się pożegnać, bo czekają na transport, a on przez chwilę chce posłuchać głosu żywych ludzi. Lidia powiedziała mu, że miała wieści, że jego syn Moniek Toff  żyje. Miron był bardzo szczęśliwy, nie wiedział, że to było kłamstwo. Powiedział: „W takim razie już się nie martwię, że my idziemy na śmierć”.

Wulf Izrael Szajnberg, lat 48, mieszkaniec Włoszczowej, handlujący wapnem, z masowym transportem Żydów został dnia 18.09.1942 r. wywieziony z Włoszczowy do Treblinki i tam w dniu 20.09.1942 r. zagazowany.

Wspomnienie Ryszarda Mitelberga, którego żona Roma i synek Marek zginęli w Treblince: „W wagonie upał straszny, był 12 maja, godz. 9 rano, wielka tragedia. Chodziło głównie o to, żeby usadowić dzieci z boku. Ludzie mdleli. Okienka były małe – 40 cm szerokie i na 50 cm wysokie. Ludzie skakali przez te okienka. Moja żona namawiała mnie, żebym się ratował, a ja odpowiedziałem: „Chcę umrzeć razem z wami”. […] Podróż trwała 6 godzin, aż przyjechaliśmy do Treblinki. Wyrwałem żonę z wagonu, a ona krzyknęła: „Żyj, Ryszardzie”. A ja spytałem swoje dziecko: „Jak myślisz, czy się wydostaniemy?”, a on odpowiedział: „Wszystko się skończyło, tatusiu”. […] Moja żona była całkowicie zrezygnowana, prawie  uciekła do bramy dokąd udały się kobiety. Podszedłem do Galewskiego i spytałem go, co tu jest. Ale on mi nie odpowiedział. W tym momencie podbiegła do mnie moja żona, oddała mi torebkę z cukierkami i inne rzeczy i odeszła ponownie, a ja zostałem z dzieckiem. W tym samym czasie przyszedł rozkaz zatrzymania 500 silnych mężczyzn, oficer niemiecki wykrzyknął: „Szybko do mnie” a potem: „A ten kto?”. Odpowiedziałem: „Mój syn”. On wyrwał dziecko z moich rąk, a ja tylko usłyszałem, jak moje dziecko krzyknęło: „Tatusiu trzymaj się”. Ja nawet nie rzuciłem mu całusa.”