Lista imion przeczytanych 29 października 2022 w Treblince

Alicja Birnhak jako jedyna z rodziny uniknęła transportu z Kielc do Treblinki. „Z daleka ostatni raz widziałam mamę, Gutę Szturm. Bardzo blada trzymała synka Heniusia za rękę i szła w tłumie wycieńczonych, spragnionych i wysuszonych upałem ludzi. […] Moja mama i ciocia, Paulina Pelc, były młodymi kobietami, lat 42 i 43. Ile jeszcze przed nimi życia (…) Heniuś miał tylko 10 lat. Zabrali mu całe życie.”

Ignacy Sznajderman miał magazyn okryć damskich na ul. Niecałej 12. Został wywieziony do Treblinki z żoną Dorą i córkami Renatą i Estusią. Renata była piękna i elegancka, świetnie się ubierała, bardzo dobrze grała na pianinie. Estusia była bardzo utalentowana, pisała poezje.

Chawa Angienicka mieszkała z mężem Szymonem, i dziećmi Alkiem, Frajdą i Zysią w Ostrowcu Świętokrzyskim. Rodzina miała przygotowaną kryjówkę, ale Szymon kaszlał, więc nie chciał się chować, aby ich nie zdradzić. Chawa powiedziała, że ​​w takim razie też nie pójdzie do kryjówki, i cała rodzina wyjechała w pierwszej likwidacji getta do Treblinki.

Chana Rozental, lat 16, z Warszawy. Zimą 1942 r. przedostała się na stronę aryjską. Żebrała. Złapali ją granatowi policjanci i odstawili do więzienia w getcie. W więzieniu odmroziła sobie obie stopy. Gdy zabrano ją do szpitala na Leszno 1, miała już obie stopy czarne od gangreny, była wymizerowana. Stopy trzeba było amputować. Po operacji trafiła pod opiekę Marka Balina, studenta medycyny i pracownika szpitala. Balin starał się ją przywrócić do życia i odżywić. Rany zaczęły się goić, Chana nabierała sił. Prosiła personel o jakąkolwiek pracę. Zaczęła cerować i szyć. Balin starał się dla niej o fotel na kółkach, żeby mogła opuścić szpital po 6-ciu miesiącach leczenia. 15 sierpnia 1942 r. Niemcy nakazali lekarzom opróżnić szpital tak, aby zostało jedynie 150 chorych. Było ich wtedy w szpitalu (chirurgicznym) ok. 600. Na wieczornym obchodzie, który prowadzili doktorzy Rothaub, Borkowski i Szenicer, miano podjąć decyzję. Na liście pacjentów znaczek „+” obok nazwiska oznaczał deportację, a znaczek „-” oznaczał pozostanie w szpitalu. Przy jej nazwisku zaznaczono „+”. Po wyjściu lekarzy zaczęła głośno płakać. Lekarze nie zakończyli swojej selekcji. Nazajutrz wkroczyli Niemcy i sami zapełnili 5 furgonów chorymi.

Mosze Kalmanowicz z Dąbrowy Białostockiej, z żoną Sarą i synem Eliahem zostali wywiezieni do Treblinki 15 grudnia 1942 roku.

Pani Epstein, lat 60, mieszkała z rodziną w Warszawie na ul. Nowolipki 18. Mąż był krawcem. Mieli ośmioro dzieci – czterech synów i cztery córki. Mąż zmarł w getcie z głodu. Pani Epstein została wywieziona do Treblinki z córką i dwoma synami. Córka i starszy syn wyskoczyli z pociągu, syn zginął, córka przeżyła wojnę.

Sabina Długonoga mieszkała w Warszawie na ul. Świętojerskiej. Jej ojciec był szewcem. Matka zmarła przed wojną. Byli bardzo biedni. W getcie mieszkali w piwnicy. Podczas selekcji została zabrana do transportu do Treblinki.

Była 5-letnią blondyneczką, została oddana w Warszawie na stronę aryjską. Mówiła, że nazywa się Basia Barszczewska. Miała zapowiedziane, że tak się ma nazywać. Jej rodzice zginęli. Nie miał kto za nią płacić. Opiekunowie oddali ją policjantowi, który odprowadził ją do sierocińca na Dzikiej. Wywieziono ją z całym sierocińcem 18.01.1943 r.

Pani Iberal, idąc na Umschlagplatz niosła na plecach szary worek w wyraźnie wyszytym jej imieniem i nazwiskiem. Była inteligentna kobietą, a jednak powiedziała do znajomej: 'Zgłaszam się dobrowolnie’. Mąż jej wówczas już nie żył, syn i córka byli w 'Więc nic mnie właściwie nie wiąże i nie mam czego żałować’ – powiedziała.

Zofia Margasińska, Polka, lat 28, pochodząca z Woli Krysztoporskiej, zakochana w Zysie Figelmanie, przyjechała za nim do getta w Warszawie i zamieszkała z nim na Waliców 6 w stróżówce jako żona, Figielamanowa. On był dozorcą w tym budynku. W czasie I akcji pracowała w szopie Toebbensa, zginęła (wywieziona) podczas blokady kamienicy wraz z innymi mieszkańcami domu.