Lista imion przeczytanych 29 stycznia 2022 w Treblince

Lila Bulkowstein z d. Lauterstein, lat 39, mieszkała w Warszawie na Dzielnej 69. W czasie wielkiej akcji znalazła się na Umschlagplatzu razem z 6-letnią córką Małką. Tam spotkała się z mężem, Adkiem, zabranym tego samego dnia z szopu Schultza. Adek dał Niemcowi zegarek, żeby wyprowadził żonę i córkę, i więcej ich nie zobaczył. Najprawdopodobniej obie zginęły w Treblince. Adek również pojechał do Treblinki, skąd uciekł, i przeżył wojnę.

Toba Rotstein z d. Lauterstein, lat 47, siostra Lili, również zginęła w Treblince.

Benzion Lauterstein, ojciec Lili i Toby, miał lat 73, był właścicielem bóżnicy i szkoły religijnej w Warszawie. W czasie wojny był w getcie. Gdy zabrano mu całą rodzinę, opiekował się nim sąsiad, Uszer Midler i jego córka Chaja, dzieląc się z nim swoimi racjami żywnościowymi. Benzion został wywieziony do Treblinki. Ale jego zięć Adek Bulkowstein, który uciekł z Treblinki i wrócił do Warszawy, zaofiarował Chai skrytkę po aryjskiej stronie; obydwoje przeżyli wojnę.

Gdy Adek Bulkowstein pracował w Treblince, przyjechała transportem z Warszawy jego siostra Regina z 6-7 letnim synkiem. Zobaczyli się. „Adek, co tu robisz?” – zapytała. „Tu jest koniec ludzkiego życia” – odpowiedział. Regina dała mu swój pierścionek. – „Może ty wyjdziesz stąd i będziesz mnie pamiętał.” – „Regina, stad się nie wychodzi.”

Następnego dnia do Treblinki przyjechał mąż Reginy z córeczką. Przed wojną wszyscy mieli wyjechać do Ameryki. Miał przy sobie te papiery, pokazywał je, że chcą jechać do Ameryki. Zabili go na miejscu, razem z dzieckiem.

Gitla Midler, z d. Gwircman, lat 49, mieszkała z rodziną w Warszawie na Twardej 28. Miała troje dzieci: Matesa, Izraela i Chaję. Mates na początku wojny znalazł się w Brześciu. Wraz z żoną Bronką i dwudniową córeczką został zabity w lesie przez osobę, która miała ich przeprowadzić na teren Generalnej Guberni. Izrael i jego żona Klara z zginęli w czasie powstania w getcie. Chaja, dzięki pomocy innych Żydów, przeżyła wojnę. Gitla Midler w getcie pracowała w pralni w szopie Schultza. Została zabrana do Treblinki w święta Rosh Ha-Shana, 12 września 1942 r.

Uszer Lejb Midler, lat 56, przedsiębiorca z Warszawy, mąż Gitli. W getcie pracował w pralni w szopie Schultza. Został zabrany do Treblinki w święta Yom Kippur, 21 września 1942 r. Jeden z uciekinierów z Treblinki odnalazł w getcie jego córkę Chaję Midler. Powiedział jej, że spotkał w Treblince jej ojca, kiedy wszyscy mężczyźni stali nago, czekając na swoją kolej, a Uszer Midler prowadził modlitwę – kadisz – za wszystkie kobiety i dzieci, które weszły przed nimi do komór gazowych. Rozmawiał z nim. Ostatnie myśli Uszera dotyczyły córki. Był zaniepokojony, jak Chaja poradzi sobie sama, zostawiona bez pieniędzy, bez nikogo, kto by się nią zaopiekował.

Szymon Rosenkrantz, narzeczony Chai Midler. Przed wojną studiowali razem prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Z powodu antysemityzmu Szymon opuścił uczelnię, i wyjechał do Francji studiować inżynierię. W getcie warszawskim pracował w niemieckiej firmie produkującej broń, przy bardzo precyzyjnej robocie. Poprosił Chaję o rękę, sądząc, że jego praca będzie ich lepiej chronić. Chaja jednak nie chciała opuścić rodziców. Szymon został wywieziony, najprawdopodobniej do Treblinki. Jego rodzice, państwo Rosenkrantz, również zginęli w Treblince.

Miriam, której nazwiska nie znamy. Mieszkała w Warszawie, jej rodzina była bardzo Miała czworo młodszego rodzeństwa. W czasie selekcji Niemcy zabrali jej ojca z czwórką rodzeństwa, ją i matkę zostawili. W kolejnej selekcji Miriam wyszła za wcześnie z kryjówki – selekcja jeszcze trwała. Kiedy zobaczyła swoją matkę, zaczęła biec w jej kierunku… i na jej oczach Miriam została zastrzelona.

Pan Papelbaum z Warszawy. W getcie mieszkał z żoną i córką na ul. Nowolipie, pracował w pralni u Schultza. Jego córka w 1942 r. wyszła za mąż za pana Końskowolskiego. Wszyscy zginęli w Treblince.

Baruch Sokołowski z Kielc, lat 41. Był sekretarzem gminy żydowskiej. W trakcie wywózki do Treblinki zwrócił się do zgromadzonych Żydów i powiedział: „Moi bracia! Prowadzi się nas na rzeź; wiecie, co musicie zrobić…” jeden z gestapowców usłyszał jego słowa, i zastrzelił go na miejscu.

Jakow Hartman, lat 63, był rabinem w Radomsku, zginął w Treblince z żoną Frymetą lat 59 i synem Szymszonem, lat 32. Szymszon był aktywistą żydowskiej organizacji Betar.