Imiona przeczytane 26 sierpnia 2023 w Treblince 

Seweryn Klajtman został wywieziony razem z rodzicami i siostrą z Falenicy do Treblinki. Przeszedł selekcję i trafił do obozu pracy w Treblince 1. Udało mu się tam przeżyć. Uciekł, razem Mieczysławem Chodźką i z 11 współwięźniami. Zabili ukraińskiego wartownika, zabrali mu karabin, płaszcz i furażerkę. Błąkali się w okolicznych lasach, szukając kontaktu z partyzantami. Mieli pieniądze zdobyte w obozie przy selekcji ubrań, kupowali żywność w okolicznych wioskach. Kontaktu z partyzantami nie było, zostali ostrzelani przez Niemców w jakiejś wsi i postanowili się rozdzielić. 18-letni Seweryn Kajtman został z Mieczysławem Chodźką. Obaj dotarli do Falenicy, gdzie mieli kilku znajomych Polaków. Dzięki ich pomocy ukrywali się i żywili. Nawiązali kontakt z partyzantami, ale nie chciano ich w partyzantce. Nie mieli ubrań i bielizny. Seweryn ciągle chodził po Falenicy szukając pomocy. W czasie jednej z takich wędrówek został zatrzymany przy torze kolejowym i zastrzelony.

Hersz Grunstein był właścicielem sklepu pasmanteryjnego. Mieli dwóch synów – Benia i Moszego. Mieszkali w Warszawie na ul. Tamka 29 (potem na Żelaznej 47).W czasie wojny rodzina znalazła się w getcie, było im bardzo ciężko. Starszy syn, Beniek, został zabrany na roboty poza Warszawę, potem pracował u chłopa na wsi. Wysyłał rodzinie paczki do getta. Hersz zmarł w getcie, a Sara zaginęła – prawdopodobnie została wysłana do Treblinki.

Shlomo Szwisgold i Lea z d. Gelblum mieli troje dzieci: Ariego ur. 1931, Hadasę ur. 1933 i Esterę, ur. 1937. Wszystkie dzieci urodziły się w Warszawie i zostały zamordowane w Treblince 8 września 1942 roku. Rodzice przeżyli wojnę.

„W czasie wywózki z Łukowa 12-letni Anszel Katz trafił do wagonu. Zaraz po tym, gdy pociąg ruszył, ludzie zaczęli umierać. Jedni myśleli, jak się stamtąd wydostać, inni zabraniali im tego w obawie represji. Odważni mówili, że i tak wszyscy zostaną zabici. Wreszcie zrobiono otwór. Anszel bał się wyskoczyć, ale został wypchnięty. Wokół pełno było zabitych i rannych. Uciekał wraz z innymi przez pola. Gonili ich Polacy z kijami w rękach. Po pięciu dniach błąkania się po okolicy wrócił do Łukowa. Odnalazł swych rodziców. Podczas drugiej obławy Anszel wraz z bratem został załadowany do wagonu. I tym razem uciekli w drodze. Brat został postrzelony w szyję. Anszel po raz drugi wrócił do Łukowa, do ojca.” Anszel przeżył wojnę w okolicznych lasach.

Józef Lew mieszkał w getcie warszawskim z rodziną. Ojciec, Beniamin, został zabity w getcie. Józef został z matką Felą i siostrą Belą. Wychodził z getta na stronę aryjską po jedzenie. „Pewnego razu wieczorem wracam do domu, nikogo nie zastałem w całym domu. To było przy Krochmalnej 13, więc zaraz poszedłem do mojego wujka, mieszkał na Grzybowskiej 16, i ciotka też tam była. Powiedziałem, że nikogo nie ma, więc oni mi powiedzieli: 'Słuchaj,- ubrali mnie ciepło – nie mów kim jesteś, uciekaj na aryjską stronę, nie przychodź do nas w ogóle i ukrywaj się aż wojna się skończy.’ Ciotka dała mi 5 złotych.” Kilkuletnia Bela Lew została oddana do ochronki przy szopie szczotkarzy, zginęła.

Lusio Susman. Był rudy i piegowaty. Jego ojciec zmarł w 1938. Po wybuchu wojny, w 1939, jego matka zginęła, wyrzucona przez Niemców przez okno. Lusiem opiekowali się wujostwo Felicja i Józef Morgensternowie; poszedł z nimi do getta, był mocno związany z ich córką, a swoją kuzynką, Irmą. Dzieci czekały całymi dniami na dorosłych, zatrudnionych w szopie OXACO. Morgensternowie wychodząc zamykali pokój na kłódkę. Irma wyszła na aryjską stronę w lutym 1943, zabrał ją granatowy policjant, Eliasz Pietruszka. Miał zamiar wyprowadzić nieco później Lucia i Morgensternów, jednak kiedy po nich przyszedł, nikogo już nie zastał.  Najprawdopodobniej razem zginęli.

„Przed oczyma widzę mojego kochanego Ojca, Hanocha Friedensona, który był postępowym Żydem, stojącego na podwórku. Było to zaraz po Jom Kipur, kiedy Niemcy rozpoczęli akcję likwidacji dużego getta w Częstochowie przy ul. Najświętszej Marii Panny nr 8. […] Tata, siostra młodsza ode mnie Guta, ja, mąż siostry, Leon Klingbeil, który był naszym kuzynem, i młodszy jego brat Icchak. […] Ojciec owinięty tałesem z modlitewnikiem w ręku wiedział to, w co myśmy młodzi wierzyć nie chcieli. Wiedział, że to nie obóz pracy, że to śmierć i nie zwykła, że to śmierć w męczarniach nieopisanych. Płakał i prosił Go, bo chciał wierzyć, że pomoże, żeby mu uratować jego córki, że lżej mu będzie ginąć z myślą, że nas zostawia. Wyszliśmy z bramy gęsiego, Tata z podniesiona głową i ze wzgardą na twarzy, przygotowany do śmierci, za nim moja siostra z mężem i kuzynem, na końcu ja. […] Każdy jeden, kto przeszedł taka akcję nie zapomni silnego bólu w sercu po stracie najdroższych ludzi, którzy przeszli katorgę zamkniętych wagonów bez wody, powietrza, którzy wyrzuceni z wagonów w Tremblince, popychani przez Niemców, szczuci przez psy, nadzy, wystraszeni o twarzach ściągniętych nieopisanym bólem, pędzeni byli do kominów gazowych…”

Abraham Ajzen z Radomska, którego  Niemcy podczas likwidacji getta zostawili do pracy, widząc, że żona z dzieckiem idą do wagonu, opuścił szeregi pozostawionych do pracy i dołączył do żony.

„Ze łzami w oczach widzieliśmy jak prowadzono naszych drogich braci w Radomsku na stracenie. Nie zapomnę nigdy tej sceny jak znajomy nasz pan Kohn trzymał na ręku 3-letnią córeczkę, a żona jego popychała wózek z drugim dzieckiem.”

We wrześniu 1939 r. Izaak Komar wyszedł z Warszawy na Wschód. Pracował jako nauczyciel w Nowogródku. W 1941 r., po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej, wrócił do warszawskiego getta. Został wysłany razem z matką, Salką z d. Czyżyk, do Treblinki. Wyskoczył z pociągu i starał się dołączyć do partyzantów. Dalszy jego los jest nieznany – nie przeżył wojny.

W Treblince zginęła również Balbina Braunowa, wdowa, siostra Sali Komar, z która mieszkały razem w Warszawie na Franciszkańskiej 10.

Zygmunt Brothandel przyjechał do Polski z żoną i dzieckiem w 1937 roku, jako uchodźca z Niemiec, po 10. latach spędzonych w Berlinie. Był w warszawskim getcie, po powstaniu pracował w obozie pracy na dworcu kolejowym Warszawa Zachodnia. Stamtąd w lipcu 1943 r. został zabrany do obozu pracy Treblinka 1. W Treblince pracował jako kuśnierz, a potem w grupie wychodzącej z obozu do lasu. Wraz z kilkoma innymi więźniami przygotowywali ucieczkę. Uciekli w lipcu 1944, rzucając się na Ukraińców. Brothandel został ranny w rękę. Z 10 Żydów, którzy uciekli, 6 zostało złapanych i zabitych. Brothandel przetrwał przy pomocy okolicznych chłopów do wyzwolenia.

Felicja Rajsglid, lat 42, mieszkała w Warszawie na ul. Żelaznej 58. W Yad Vashem znajduje się kolekcja listów pisanych przez Felicję do jej męża Władysława, który w czasie wojny był w Nowym Jorku. W jednym z listów pisała: „Jeżeli ta wojna jeszcze potrwa długo, to ja w ogóle nie wiem, co ze mną będzie.” Felicja została wywieziona  w czasie akcji – ktoś znajomy widział ją na Umschlagplatzu, i w czasie wsiadania do pociągu.

Rodziców 4-5 letniej Marysia Lotersztajn z Markuszowa wywieziono z Końskiej Woli do Treblinki. Marysia została wysłana przez matkę na wieś; partyzanci zapewnili jej bezpieczne schronienie w innej wsi, gdzie przebywała aż do wyzwolenia.

Bela Goldglass z d. Goldfisz, lat 43, jej mąż Dawid Jehoshua, lat 49, i syn Leo Yehuda, lat 16, mieszkali w Warszawie, zostali zabici w Treblince.

Szachna Fajntuch, lat 45, i jego siostra Miriam Brykman lat 47, mieszkali w Klimontowie, zginęli w Treblince w 1942 roku.

Relacja Józefa Rosenberga z Buska Zdroju, który był w wagonie do Treblinki razem z całą rodziną – rodzicami, dwoma braćmi i dwoma siostrami. „Nikt nam nie powiedział, dokąd jedziemy. Na stacji było pełno Niemców. Po załadowaniu zamknęli wagony. Nie mieliśmy nic do jedzenia, nic nam nie dali do picia. Jechaliśmy całą noc. Ja, jeszcze z jednym kolegą, z Menachemem Topiołem z policji, staliśmy przed okienkiem zadrutowanym i wyglądaliśmy. […] Postanowiliśmy oderwać te druty w oknach. Nikt z ludzi w wagonie nie zauważył tego. Oni wszyscy leżeli na podłogach. Tylko ja z tym Topiołem… I ja pierwszy wydostałem się z wagonu. Okno było wysoko i Topioł wziął mnie na barki. I ja wydostałem się. Skoczyłem. Pociąg jechał normalnie. Ja wyskoczyłem i wpadłem w rów. Topioł nie wyskoczył. On zajechał do Treblinki. Był przy tem, jak wyjmowano trupy. I widział jak ładowano rzeczy do wagonów. I on schował się wśród tych rzeczy i tak wrócił do Buska. I on opowiedział, co się z tymi ludźmi stało. A jak wrócił do Buska, to Polacy go zauważyli i wydali na Gestapo. Wzięli go na cmentarz żydowski i tam go zastrzelili.”

Marie Gruenzweig, lat 68, mieszkała w Wiedniu przy ul. Berggasse 8, prowadziła sklep spożywczy. Po Anschlussie straciła mieszkanie, a jej sklep poddano aryzacji. 19 lutego 1941 została deportowana do Kielc. Przebywała tam w getcie do lata 1942, a następnie została wywieziona do Treblinki.

Mosze Syten mieszkał z rodziną w warszawie na ul. Wołomińskiej 56. Był krawcem. Został wywieziony do Treblinki razem z żoną Sarą, 22-letnim synem Szlamkiem i 17-letnią córką Tonią.

Wspomnienia Szamaja Kizelsztejna: „Do wagonów do Treblinki szliśmy zrezygnowani parami, ja z mym ojcem Berlem Kizelsztejn, z tyłu matka Rejzla i znajoma Szejndla Szoszkes. Nie wiedząc dlaczego zostałem w pewnym momencie zmuszony do odejścia na bok, gdzie siedziało już kilkuset młodych Żydów. Moi kochani odeszli, ten moment pozostał w mojej pamięci na zawsze.”

Esra Struchmann zginął w getcie warszawskim; jego żona Hanna i jego dzieci Jakob i Mala zginęli w Treblince.

„Na terenie getta białostockiego Tajba Lin pracowała w szwalni. Proponowano jej wyjście z getta, odmówiła jednak ze względu na odpowiedzialność wobec mamy, Mariaszy Lin. Widziano ją nad ranem 16 sierpnia 1943 roku, kiedy zaczynała się ostateczna zagłada getta białostockiego. Pewnie skończyła swe młode życie w Treblince. Czy była do końca z mamą? Jakie cierpienia przeżyły jej siostry Chaja i Syma? Co robiły, myślały?”

Moszko Paw mieszkał przed wojną w Briańsku wraz z żoną i dwiema córkami. Pracował jako kierowca autobusu. Po wybuchu wojny został wcielony do Armii Czerwonej i przeżył. Jego żona Mala Paw, lat 32, córki Bella lat 16 i Rywka lat 17, zginęły w Treblince, podobnie jak jego rodzice Mejer i Liba, i brat bliźniak Lejzer.

Mosze i Rachela Kreps mieszkali we Włoszczowej. Razem z dziećmi Rywką lat 36, Izraelem lat 34, Izaakiem lat 33, Szają lat 25, Dawidem i Rejzel lat 18 zginęli w Treblince. Synowie Lejbisz, Szmuel i Aron zostali deportowani do obozu w Skarżysku-Kamiennej w 1942 r.; tylko Lejbisz przeżył wojnę.

Zygmunt-Srul Warszawer pochodził z Łaskarzewa. Wraz z synkiem znalazł się w obozie pracy przymusowej w Wildze, a stamtąd uciekł do getta w Sobolewie. Podczas deportacji z tamtejszego getta wyskoczył z transportu. Synek udusił się w wagonie. Warszawer ukrywał się w lasach, na polach, a także w gospodarstwach chłopskich, chodząc od wsi do wsi. Po 26 miesiącach wędrowania doczekał oswobodzenia. Po wojnie został w Polsce, prowadził koszerny sklep mięsny w Warszawie.