Imiona przeczytane 27 kwietnia 2024 w Treblince

Szmul Drumlewicz, lat 26, w dniu wysiedlania Żydów w Kozienicach na dworzec kolejowy został zastrzelony przez żandarma niemieckiego, gdyż z powodu osłabienia i wyczerpania nie mógł nadążyć za pędzonymi Żydami.

Henia Lubowicz z Sokołów zginęła w Treblince. Jej mąż, Berko Lubowicz, w Treblince został wybrany do pracy. Sortował ubrania po zamordowanych. Wśród sortowanych rzeczy znalazł buty swojej żony.

Alter Ginzburg, jego żona Ida – dentystka, i ich syn Monik, mieszkańcy Sokołów, zostali wywiezieni do getta w Białymstoku, a tam wypędzeni wraz z pierwszym transportem Żydów do Treblinki. Po drodze Monikowi udało się wyskoczyć z pociągu, i przeżyć wojnę.

„Licznym świadkom zapadła w pamięć śmierć małżeństwa Biedermanów w czasie wysiedlenia w Wierzbniku. Wystrojeni w najlepsze szabasowe ubrania (zwłaszcza on zwracał na siebie uwagę białym szalem modlitewnym), starsi państwo posuwali się wolniutko w kierunku rynku, gdy mordercy zastąpili im drogę, zabijając ich na miejscu.”

„Z wielkim szacunkiem przywołane powinny zostać uczynki naszego drogiego rabina z Jędrzejowa Jechiela Jeszajahu Wajnberga, niechaj B-g pomści jego krew, w dniu wysiedlenia żydowskich męczenników, 17 września 1942 roku. Dumny, z podniesioną głową, reb Wajnberg, niech pamięć sprawiedliwych będzie błogosławiona, maszerował na stację kolejową mocno przyciskając do serca zwój Tory. Bandyci z gestapo bili go niemiłosiernie zmuszając go by rzucił Torę, a maszerujących Żydów – by po niej deptali.”

Wajchendlerowie z Wierzbnika chcieli powierzyć dwóch najmłodszych synów – jedenasto- i trzynastoletniego – pod opiekę polskiej rodzinie w czwartek 29 października. Gdy dwa dni wcześniej rozpoczęła się akcja likwidacyjna, młodszy chłopiec, Samuel Wajhendler, wymknął się z getta i zgodnie z planem udał się do domu ludzi, którzy zgodzili się go przyjąć. Ku zdumieniu starszego brata, Chaima, jedenastolatek pojawił się jednak na rynku w trakcie selekcji i został wywieziony do Treblinki. Chaim nigdy nie dowiedział się, kto zmienił zdanie – chłopiec czy jego polscy opiekunowie.

[W czasie deportacji] Mojżesz Pinchas Lichtenstein, jeden z czterech braci, którzy założyli wierzbnicką fabrykę sklejki i fornirów, był zbyt chory i słaby, by wstać z łóżka, nie mówiąc o pójściu na rynek. Według jednej z relacji jego wnuczka Rywka z ogromnym trudem przekonała matkę, żeby nie zostawała ze swoim ojcem, według innej – musiała odciągnąć ją „siłą”. Tak czy inaczej, zostawiły starszego pana samego w łóżku. Starzy i chorzy pozostawieni w domach zostali zastrzeleni w łóżkach.

Szlomo Lejzer Sendebalski z Opoczna przyjechał do Treblinki razem z kuzynem Aronem Glajtem 21.10.1942 r. Obaj zostali wybrani do pracy przy wynoszeniu trupów z komór gazowych. Wśród trupów Szlomo Lejzer rozpoznał swoją córkę. Po tym wydarzeniu nie chciał już wracać do pracy i został rozstrzelany.

Abraham Brojde, który w Treblince został wybrany do pracy, a potem uciekł, notował w relacji: „Na lewo odbywa się już widocznie ostatni etap męczeńskiej drogi do ostatecznego kresu. Wśród biegnących szeregiem nagich postaci rozpoznajemy znajomych, przyjaciół, krewnych, ludzi bliskich nam od lat. Wyróżnia się wśród nich swą tuszą znany mi lekarz dentysta Awerbuch. Dźwigają duże toboły kobiecej odzieży, poganiani przez oprawców z knutami. 'Prędzej, prędzej’. W tym samym tempie zostają po kilkunastu minutach wpędzeni do baraku-mordowni, skąd już nie wyjdą.”

Jerzy Hecberg miał dwie siostry, Sarę Sachnowicz i Belę Lichtensztajn. Sara otruła się w przededniu drugiej akcji w sandomierskim getcie 9 stycznia 1943 r. Nie chciała rozstać się z synem, 9-letnim Tadeuszem, przeznaczonym do transportu do Treblinki. Jej córka Maria przeżyła wojnę, ukrywana w Warszawie przez J. Sadowską. Po wojnie zajął się nią jedyny ocalały z rodziny, dr Henryk Hercberg.

„Mój szwagier, Dawid Frojman, młody warszawiak, był dwa lata po ślubie. Przyszedł na plac, jak wszyscy żydowscy robotnicy, z nadzieją, że jako pracownik firmy niemieckiej zostanie zwolniony. Był on bardzo pobożnym Żydem i wielkim mędrcem, najpiękniejszym młodzieńcem z miasteczka Opoczno. Swoją żonę, Cimę, która była moją siostrą, zostawił u mnie w kryjówce z 2-letnim dzieckiem. I zorientował się na placu, że nie zostanie uwolniony. Mój szwagier Dawid Frojman zawołał do siebie żydowskiego policjanta i poprosił go: „Ponieważ zostawiłem moją młodą żonę i dziecko w skrytce u szwagra, a zostanę wysłany daleko i nie wiem, czy będę mógł się jeszcze zobaczyć z moją żoną Cimą [Cime] Szymszonowicz, przekaż jej get [list rozwodowy] na słowo, aby w przypadku jeśli zostanie wdową, mogła jeszcze wziąć ślub z innym, nie powinna zostać wieczną aguną. Niestety ją także odesłano z dzieckiem do Treblinki.”

„Pod koniec lipca lub sierpnia 1942 r., w Radomiu, po całodziennej pracy i apelu, wyjrzałem przez okno wychodzące na tory kolejowe i zauważyłem pociąg z bydlęcymi wagonami i oknami z drutem kolczastym. Nagle usłyszałem krzyk kobiety do polskiego kolejarza przy torach: „Moje dziecko umiera, zapłacę 100 złotych za butelkę wody”. Żaden z polskich robotników nie był chętny do pomocy, gdy wystarczyło napełnić butelkę wodą z kranu, żeby uratować życie dziecka. Taka była i jest natura Polaków. Bywały wyjątki, gdy ludzie ryzykowali życie, żeby ratować Żydów. Kiedy usłyszałam krzyk kobiety, brzmiało to bardzo znajomo. Jestem prawie pewien, że był to głos mojej siostry, Rajzli Wiatrak, błagającej o uratowanie życia syna, dwuletniego Arona.”

„Zegarmistrza Mojsze Najmana, poruszającego się niezdarnie z powodu krótszej nogi, zastrzelono na ulicy przed domem w dniu wysiedlenia z Wierzbnika.”

Dwora Rubenstein w czasie selekcji w Wierzbniku stała w kolumnie razem z rodzicami, kiedy nadszedł jej mąż z jakimś Niemcem i wskazał ją palcem. Niemiec uderzył ją, a rodzice zaczęli prosić, żeby wyszła i ratowała życie, ponieważ udało jej się ukryć dziecko, któremu będzie jeszcze potrzebna. Jej rodzice, państwo Erlichsohn, pojechali do Treblinki.

Hersz Cyna, ur. w 1911 r. w Warszawie, malarz i grafik. Od 1932 r. studiował w warszawskiej ASP. Uczestniczył w plenerach organizowanych w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. W getcie należał do udziałowców kawiarni Ogród Artystów i szopu produkcji osełek i proszku do bagnetów w pracowni Abrahama Ostrzegi przy ul. Mylnej 9a/11. Zginął w obozie zagłady w Treblince.

Maksymilian Goldberg, w 1895 r. w Warszawie, architekt, projektant wnętrz, publicysta. Studiował we Lwowie i w Warszawie. Jeden z założycieli SARP. W 1937 r. otrzymał w Paryżu złoty medal za projekt Muzeum Narodowego i Drukarni Państwowej w Warszawie. W getcie nauczał na Kursie Grafiki Użytkowej i Rysunku Maszynowo-Technicznego. Zginął 12 sierpnia podczas akcji likwidacyjnej lub w Treblince.

Estera Zielonka, lat 60, mieszkała w Płocku, prowadziła dom i pomagała mężowi w sklepie ze skórami. W 1941 z Płocka deportowana z całą rodziną do Działdowa, później do Skarżyska Kamiennej, a stamtąd do Treblinki.